Wołowina duszona w czerwonym winie
Niedawno, w ramach Restaurant Week wybraliśmy się na degustację wołowiny Wagyu. Nie ukrywam, że gdybym jadła tatara z tego mięsa z zasłoniętymi oczami miałabym kłopot z określenie co tak naprawdę jem. Konsystencja i smak odbiegały od standardów wołowiny, z którą mamy do czynienia na co dzień- delikatny, aksamitny, kremowy. Nie tak problematyczna okazała się wołowina po burgundzku, podana jako danie główne, a zasmakowała nam na tyle, że po stwierdzeniu "musimy sobie taką zrobić w domu" długo nie trzeba było mnie namawiać. Nie chciałam jednak ślepo kopiować smaku tamtej kolacji ani powielać przepisów znalezionych w sieci. Stworzyłam więc coś swojego i chyba się udało gdyż po dzisiejszym obiedzie po wołowinie nie pozostał nawet ślad, a nie było jej mało. Przy okazji powstała całkiem smaczna alternatywa dla modnej gęsiny na Św.Marcina (czyli parafrazując reklamę : wołowina na Świętego Marcina)
dla 4-6 osób
800 g wołowiny (antrykot)
2 duże marchewki
1 pietruszka (korzeń)
kilka suszonych grzybów
1 cebula
5 plastrów szwarcwaldzkiej (zamiast wędzonego boczku)
500 ml bulionu wołowego
750 ml czerwonego wina (wytrawnego)
1 łyżeczka rozmarynu
kilka ziaren jałowca
3 liście laurowe
mąka do obtoczenia mięsa
olej roślinny do smażenia
Wykonanie:
Wołowinę należy pokroić na małe kawałki, obtoczyć w mące, obsmażyć i przełożyć do brytfanny. Na tej samej patelni przesmażyć posiekaną cebulę, następnie szynkę lub boczek. Wszystko po przesmażeniu umieszczamy w brytfannie. Do mięsa dodajemy pokrojoną w grube słupki marchewkę, pietruszkę, suszone grzyby oraz liście laurowe, rozmaryn i jałowiec. Całość zalewamy winem i bulionem, brytfannę przykrywamy i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 160 stopni na 3 godziny.
Nie trzeba tego mieszać, sprawdzać. Po tym czasie wołowina rozpływa się w ustach.
Podawać można z bagietką i oczywiście czerwonym winem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz