Dżem truskawkowy czyli wiem co jem


Wraz z pierwszym tegorocznym dżemem sezon domowego przetwórstwa owocowo-warzywnego uważam za otwarty. Tak naprawdę nie wyobrażam sobie zimy bez domowych przetworów, które biją na głowę wszystkie sklepowe produkty. Poza walorami smakowymi mają wiele innych zalet jak choćby brak konserwantów, znikomą ilość cukru czy kontrolę producenta przez całą linię produkcyjną. A jeśli użyjecie do dżemu owoców niepryskanych to już w ogóle będziecie je mogli w spokoju pałaszować.

Dziś przedstawię Wam przepis na dżem truskawkowy. Robi się go około tygodnia, ale nie wymaga jakiejś specjalnej uwagi- zwłaszcza dopóki nie dodacie do niego cukru.

Składniki:
(na ok.15 słoików)

15kg truskawek
1,5 kg cukru

Wykonanie:
Truskawki trzeba wyszypułkować i dokładnie umyć. Następnie przekładamy je do dużego garnka i zaczynamy gotować na małym ogniu. Najlepiej jeśli garnek będzie szerszy niż wyższy, sok, który puszczą truskawki łatwiej i szybciej odparuje.
Pierwsze gotowanie i każde następne to około godziny- zawsze na wolnym ogniu.
Ja gotuję godzinę rano i godzinę wieczorem. Pamiętamy, żeby od czasu do czasu całość przemieszać.
Po kilku dniach dżem wygląda tak:


czyli płynu jest tylko trochę a większość to rozgotowane truskawki.
W tym momencie dosypujemy cukier, mieszamy i powtarzamy procedurę smażenia przez jakieś dwa dni. Gdy cukier jest już w truskawkach musimy zwiększyć czujność i częściej mieszać gdyż ryzyko przypalenia jest znacznie większe.
A gdy nasz dżem wygląda tak:
możemy rozpocząć pakowanie go w słoiczki.
Słoiki należy wyparzyć i wytrzeć do sucha. Dżem doprowadzamy do dość wysokiej temperatury stale mieszając. Następnie wyłączamy gaz i nakładamy dżem do słoików. Każdą zakrętkę smarujemy od wewnątrz wacikiem nasączonym spirytusem, podpalamy pokrywkę nad świeczką i taką palącą się pokrywką zamykamy słoik. Czynność powtarzamy przy każdym słoiku.Dla pewności słoiki ustawiamy do góry dnem aż do wystygnięcia. I gotowe.
Dżem nadaje się do kanapek, naleśników, do twarożku, do kaszy manny, do płatków owsianych itd,itp
Smacznego :-)

3 komentarze:

  1. Wygląda bardzo smacznie i apetycznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po raz pierwszy usłyszałam o tej metodzie pasteryzacji od sąsiadki, ale jeszcze jej nie próbowałam. Wydaje mi się znacznie pewniejsza niż gotowanie słoików w garnku czy wypiekanie w piekarniku,ale też wymaga duzej zręczności :) Co do domowego dżemu to podpisuję się pod tym obiema rękami – właściwie nie sposób porównywać go do sklepowego, nawet tego z górnej półki. Wystarczy tylko przeczytać skład z etykiety i przekonamy się, że najlepszym producentem jesteśmy my sami. No a dżemik wygląda pysznie i o dziwo, można uzyskać właściwą konsystencję bez użycia środków żelujących:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Metoda jest świetna, u mnie w domu robiło się tak od zawsze, choć sama wielokrotnie patrzyłam na swoje płonące przez chwilę palce ;-) Wypiekanie w piekarniku testowałam na ogórkach curry, ale niestety bardzo łatwo jest przedobrzyć i wychodzą potem bardzo miękkie. Ale nie poddaję się, będę dalej sprawdzać różne opcje czasowe.
    pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Ada w kuchni , Blogger