Z powodu uwielbienia serów wszelkiej maści chyba nie stanę się zagorzałą weganką. A ten ser kozi jest wyjątkowo pyszny. Oczywiście jego smak zmienia się w zależności od tego co akurat jadły kózki, ale generalnie jest dużo delikatniejszy niż te sklepowe, ma zwartą choć miękką konsystencję, sporo dziurek i przyjemny lekko ostry smak. Jest do tego bardzo prosty w przygotowaniu.
Z jednego litra mleka wychodzi ok.100 gram gotowego sera.
Składniki:
4 litry mleka
szczypta bakterii MSO
podpuszczka + woda do rozrobienia
sól niejodowana
Wykonanie:
Mleko wlewamy do garnka, dosypujemy kultury bakterii, mieszamy i odstawiamy na godzinę. Następnie dolewamy podpuszczkę w ilości podanej na opakowaniu. Podgrzewamy do 30 stopni, przykrywamy i odstawiamy.
Po godzinie będziemy mieć gotowy skrzep, który kroimy i mieszamy aby odsączyć serwatkę. Część serwatki odlewamy tak aby reszta jedynie delikatnie przykrywała skrzep
Następnie podgrzewamy pozostały skrzep mieszając cały czas, do temperatury 37 stopni. Musimy uzyskać ziarnistą konsystencję (jak serek wiejski), który przy nacisku będzie lekko strzelała a nie rozmazywała się między palcami.
Tak przygotowany skrzep przelewamy do formy serowarskiej. Odciekamy godzinę z jednej strony i godzinę z drugiej.
Po tym czasie zaczynamy prasować ser, najpierw obciążeniem o wadze 0,5 kg, dochodząc na koniec do 1,5 kg.
Ser prasujemy około 6 godzin.
Następnie odkładamy na deskę wyłożoną ręcznikiem papierowy do wysuszenia na 12 godzin.
Następnie solimy ser. Potrzebna ilość soli to 2% wagi sera. Sól wcieramy w górną i dolną powierzchnię oraz boki.
Ser odkładamy w chłodne miejsce na okres minimum 2 tygodniu, codziennie odwracając go na drugą stronę.
Ja trzymam ser w lodówce na środkowej półce na desce wyściełanej ręcznikiem papierowym. Na początku ser pod wpływem soli może puszczać jeszcze trochę wody, wtedy należy zmienić ręcznik papierowy.
Najlepszy smak osiągamy po 4 tygodniach leżakowania.
Smacznego :-)