Prosta pasta z fasoli i pomidora

Prosta pasta z fasoli i pomidora


Pomysł na takie połączenie przyszedł mi do głowy gdy w zasadzie straciłam już nadzieję na smaczną kolację- późna pora, sklepy zamknięte, na dworze zimno, mokro a w lodówce prawie pustka. Czyli jak zwykle potrzeba stała się matką wynalazków.. 
Ta dwuskładnikowa pasta smakuje wybornie, świetnie się rozsmarowuje, nie wymaga użycia masła. Poza zwykłą kanapką na pewno stworzyłaby równie udany duet na przykład z hamburgerem- tradycyjnym lub warzywnym. Póki co zdążyłam ją przetestować jedynie jako smarowidło do chleba- zniknęła równie szybko jak powstała. Wykonanie jest jak zwykle banalnie proste i w sumie zajmuje mało czasu. 

Składniki:

szklanka  fasoli Jaś
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
5-6 suszonych pomidorów ( moczonych w oleju/oliwie)
opcjonalnie trochę wody/ ketchupu/przecieru pomidorowego

Wykonanie:

Szklankę fasoli moczymy w wodzie aby spęczniała (kilka godzin). Następnie gotujemy do miękkości z dodatkiem soli i sody oczyszczonej- około 20 minut. Jeśli nie mamy czasu/ nie mamy suchej fasoli/ po prostu nam się nie chce, możemy użyć fasoli z puszki.
Fasolę i pomidory umieszczamy w wysokim naczyniu i blendujemy na gładką masę.Jeśli masa jest zbyt gęsta można ją rozrzedzić odrobiną wody, ketchupu lub przecieru
Przekładamy do miseczki i dekorujemy. Na zdjęciach widać płatki suszonych pomidorów, oregano i płatki czosnku.










Pyszne wegańskie pralinki bakaliowe (bez cukru)

Pyszne wegańskie pralinki bakaliowe (bez cukru)


Pralinki bez cukru? Naprawdę, no może jedynie z pudrem do dekoracji. Są świetną alternatywą dla czekoladek ze sklepu zwłaszcza w przypadku dzieci. Zaletą jest też to, że możemy zaangażować nasze pociechy w proces produkcyjny, który jest bardzo prosty a na pewno sprawi dużo radości. Pralinki są słodkie, mocno czekoladowe w smaku i bardzo sycące. Według mnie nie da się ich zjeść za dużo, choć znam takich co poradzą sobie z każdą ilością słodyczy ;-)
Jeśli ich odbiorcami będą tylko dorośli, można pokusić się o dodanie kilku kropel ulubionego alkoholu- nalewki wiśniowej, dobrej whisky czy koniaku albo amaretto.
Do pracy potrzebny nam będzie robot kuchenny z dobrymi nożami.

Składniki:
(na około 30 kulek)

200 g suszonych daktyli bez pestek
100 g suszonych śliwek bez pestek
100 g migdałów
3 łyżki ciemnego kakao
3 łyżki oleju kokosowego (roztopionego)*
1 łyżeczka cukru pudru do dekoracji- opcjonalnie

Wykonanie:

W robocie kuchennym rozdrabniamy migdały po czym dodajemy daktyle, śliwki, kakao, miksujemy na najwyższych obrotach aż do rozdrobnienia się pozostałych składników, dolewając jednocześnie ciepły olej kokosowy.

Po zmiksowaniu przekładamy powstałą masę przekładamy (dla wygody) do miski i ręcznie formujemy kulki wielkości orzecha włoskiego albo mniejsze. Uformowane pralinki układamy na dużym talerzu jedna obok drugiej. Gdy wszystkie są już ulepione, talerz wkładamy na pół godziny do lodówki żeby masa mogła stężeć.
Po wyjęciu oprószamy łyżeczką cukru pudru przesianego przez sitko dla uzyskania efektu śniegu.

* myślę, że olej kokosowy można zastąpić masłem, byłabym jednak ostrożna w kwestii proporcji i zaczęłabym od dodania 2 łyżek na początek.





Marynowane kotlety jagnięce z żurawiną

Marynowane kotlety jagnięce z żurawiną


Dziś będzie krótko i na temat. Jagnięcinę jadłam wielokrotnie, ale robiłam po raz pierwszy a wszystko za sprawą mojej fantazji zakupowej.Bo w sumie dlaczego nie spróbować? To w końcu pyszne mięso o bardzo ciekawym smaku, Nie chciałam powielać schematów i zasypywać tego mięsa rozmarynem-takich przepisów w internecie jest na pęczki- więc zrobiłam marynatę nieco inaczej a efekt był doskonały. Mięso przeszło aromatem przypraw zachowując jednocześnie swój charakterystyczny smak, było miękkie, soczyste i pyszne.

Marynata:

oliwa z oliwek (na 0,5 kg mięsa 100 ml oliwy)
1 łyżeczka oregano
2 rozgniecione ząbki czosnku
1/4 łyżeczki soli
pieprz świeżo zmielony

Wykonanie:

Kotlety jagnięce myję, osuszam papierowym ręcznikiem  i wkładam do marynaty. Mieszam aby marynata pokryła całe mięso. Zostawiam na minimum 2 godziny w lodówce, u mnie stało ponad dobę.

Rozgrzewam patelnie grillową i smażę kotlety po 4 minuty z każdej strony.

Podaję z żurawiną smażoną z gruszkami*, z ziemniakami z grilla i sałatką z rukoli i pomidorków cherry.





* Żurawinę lub borówkę smażę co roku. Przepis jest bardzo prosty:
4 kg żurawiny/ borówki
5 - 6 twardych gruszek
50-70 dag cukru ( w zależności od kwaśności owoców)

Owoce ( w tym gruszki obrane, wypestkowane i pokrojone w dużą kostkę)  smażę po godzinie dziennie przez 5 dni, ostatniego dnia dodaje cukier, smażę po raz ostatni i pakuję do słoików. Zakręcam na spirytus i świeczkę.
Turmenic tea czyli cudowna moc herbaty

Turmenic tea czyli cudowna moc herbaty


Turmenic tea czyli herbata z kurkumy. Ale nie tylko.Przepis na tę herbatę mam od mojej instruktorki yogi Joli Borysiewicz. Jej moc - moc herbaty oczywiście- i dobroczynne skutki odczułam na własnej skórze zapobiegając nadchodzącemu zapaleniu zatok w dwa dni, gdzie pierwszego (zacytuję moją koleżankę) bolała mnie nawet piżama. A dziś to tylko wspomnienie. Zanim napiszę co i jak, w kilku słowach przedstawię każdego z uczestników tego napoju:

kurkuma- właściwości przeciwzapalne, antywirusowe, antygrzybiczne, antynowotworowe, reguluje trawienie, usuwa toksyny z organizmu, oczyszcza wątrobę. Przeciwwskazania: niedrożność dróg żółciowych

imbir-właściwości przeciwzapalne, rozgrzewające, stosowany przy przeziębieniach, kaszlu,wymiotach, biegunce, niestrawnościach, działa jak aspiryna. UWAGA: rozrzedza krew!!

cynamon-stanowi źródło błonnika, żelaza, wapnia i manganu, oprócz pięknego zapachu jest też naturalnym antyoksydantem (opóźnia proces starzenia się komórek), zapobiega nowotworom i chorobom układu krwionośnego. Ma też silne właściwości antybakteryjne, antyalergiczne, przeciwgrzybiczne, pobudza produkcję soku żołądkowego. Do tego wszystkiego świetnie rozgrzewa i przyspiesza metabolizm czyli sprzyja odchudzaniu :-)

kardamon- ma właściwości przeciwzapalne,ogranicza ból i obrzęk w błonach śluzowych ust i gardła, lotne olejki eteryczne hamują rozwój wirusów, bakterii, grzybów i pleśni. Kardamon ma również właściwości moczopędne, niweluje problemy trawienne, obniża ciśnienie krwi, zapobiega tworzeniu się skrzepów krwi. Poza tym to naturalny afrodyzjak ;-)

goździki-działanie antywirusowe, antybakteryjne i antygrzybiczne, są silnym antyutleniaczem (jak cynamon), zawierają magnez, wapń, witaminy Ci K oraz fitoskładniki. UWAGA: małe dzieci, kobiety w ciąży i karmiące nie powinny ich stosować.

Składniki:

3 łyżki kurkumy
1 łyżka sproszkowanego imbiru
1 łyżka sproszkowanego kardamonu
1 łyżka sproszkowanych goździków
1 łyżka cynamonu
1 litr wody

Dodatkowo:
50 ml mleka (krowie, kozie, kokosowe lub inne)
1 łyżeczka miodu

Wykonanie:

Wszystkie składniki (woda + przyprawy) umieścić w garnku i gotować pod przykryciem na wolnym ogniu przez ok. 10 minut. Przelewając do szklanki warto użyć sitka. Po tym czasie herbata wygląda tak:

Do gorącego naparu dodajemy łyżeczkę miodu i 50 ml mleka, mieszamy i pijemy

Pierwszą "dawkę" najlepiej wypić na czczo. Można wzbogacić napar dodając zmielone siemię lniane lub miksując całość z bananem.
Hiszpańskie krokiety rybne

Hiszpańskie krokiety rybne


Wiem, że te krokiety wyglądają jak nasze zwykłe kotlety rybne, ale zapewniam, że nimi nie są.
Jadłam je w tapas barze w Barcelonie, nazwy baru już nie pamiętam i pewnie nawet nie udałoby mi się do niego trafić gdyż ukryty był w jednej z ciasnych uliczek mojej ukochanej Barri Gotic. Ale smak i wspomnienie pozostało, zmieniłam jedynie formę, bo podaję je na obiad a nie jako przekąskę. Różnica polega na tym, że robi się je z gotowanej ryby, albo z resztek pieczonej czy smażonej. Można również użyć tuńczyka z puszki. Generalnie chodzi o to, żeby ryba nie była surowa. Drugą różnicą jest brak jajka w przepisie. A co skleja masę? Sos beszamelowy. Sprytne, prawda? A teraz szczegóły:

Składniki:

0,5 kg ugotowanej białej ryby (można gotować bez soli)
kilka łyżek posiekanej zielonej pietruszki (opcjonalnie)
bułka tarta
olej do smażenia

Sos beszamelowy:

1 łyżka oleju/masła
1 łyżka mąki pszennej
100 ml mleka
1/2 łyżeczki soli
trochę świeżo zmielonego pieprzu

Wykonanie:

Rybę gotujemy w małej ilości wody, po ugotowaniu odsączamy z nadmiaru wody, przekładamy do miski i rozgniatamy widelcem.Dodajemy posiekaną pietruszkę i sos beszamelowy.Całość mieszamy i wstawiamy na dwie godziny (minimum- można na dłużej) do lodówki.

Sos beszamelowy robi się bardzo prosto: w rondelku rozpuść masło, dodaj mąkę, sól i pieprz, przesmaż chwilę mieszając po czym wlej mleko i nadal mieszając podgrzewaj aż masa zrobi się gęsta. Gorący sos dodaj do ryby. 
Masa wygląda tak:


 Po dwóch godzinach wyjmujemy masę z lodówki, formujemy w dowolny kształt, obtaczamy w bułce i smażymy z dwóch stron na rozgrzanym oleju na złoty kolor






Indyjska (wegańska) zupa z czerwonej soczewicy

Indyjska (wegańska) zupa z czerwonej soczewicy


Ta pyszna zupa przypłynęła do naszej rodziny jakieś (niecałe) pięćdziesiąt lat temu kiedy to moja mama towarzyszyła swojemu ojcu w rejsie do Azji, zahaczając między innymi  o Bombaj. Na proszonym obiedzie w lokalnej restauracji gościom podano własnie taką zupę ( mój dziadek jako kapitan cieszył się pewnymi przywilejami jak właśnie wspomniane proszone obiady czy kolacje, z których naturalnie korzystali jego bliscy jeśli akurat też brali udział w rejsie). Kontrast między tym co wtedy można było kupić i ugotować w Polsce a tym co jadało się w Indiach był ogromny i nie wynikał jedynie z różnic kulturowych czy geograficznych.  I chociaż moja mama zawsze świetnie radziła sobie z rozpracowywaniem przeróżnych przepisów jedynie degustując smak potraw, w przypadku tej zupy musiała poprosić o przepis. Przy okazji zaopatrzyła się na lokalnym targu w stosowne ingrediencje, których dostanie w tym czasie w Polsce było praktycznie niemożliwe. Przez kolejne lata dziadek regularnie dostarczał mamie przyprawy potrzebne do zrobienia tej zupy oraz innych dań, o których napiszę w kolejnych postach. I tak sobie myślę, że ja robię teraz dokładnie to samo- będąc w nowych miejscach zawsze przywożę ze sobą coś nowego do wykorzystania w mojej kuchni, bo mimo wszystko nie wszystko można u nas kupić, nawet w super specjalistycznych sklepach. Tak na przykład jest w przypadku dania "Fish in Old Shanghai Style", do którego potrzebny jest specjalny sos sojowy. A taką rybą zajadaliśmy się niemal codziennie podczas tegorocznego pobytu w Chinach. Jej smak był jak narkotyk. Wracając jednak do wątku indyjskiego muszę nadmienić, że później, po latach , jak to bywa z rzeczami martwymi, kartka z przepisem gdzieś się zawieruszyła, ale na szczęście udało się odtworzyć zarówno smak jak i skład potrawy. Prezencja nie jest jej najmocniejszą stroną, ale zapewniam Was ,że warto spróbować- już sam zapach spowoduje szybsze bicie serca.

Składniki na 4 litry zupy:

2 duże czerwone cebule
2 ząbki czosnku
1 łyżka kurkumy
1 łyżka kuminu
1 łyżka mielonej kolendry
1 łyżka garam masala
1 łyżka sambal oelek
1 puszka pokrojonych pomidorów
1 litr przecieru pomidorowego ( w sezonie można użyć świeżych pomidorów)
ok 1,5 wywaru z warzyw
1 szklanka czerwonej soczewicy
1 puszka mleka kokosowego
2 łyżki oleju roślinnego

Wykonanie:

W dużym garnku podgrzewamy olej i przesmażamy przez 1 minutę posiekaną cebulę i czosnek. Następnie dodajemy wszystkie przyprawy i dalej smażymy ok. 1 minuty stale mieszając. Następnie dodajemy pomidory i wywar i gotujemy na wolnym ogniu 15 minut. Następnie dodajemy soczewicę i gotujemy jeszcze jakieś 15 minut. Na koniec wlewamy mleko kokosowe i zupa gotowa. Oczywiście najlepiej smakuje następnego dnia.

Uwagi:

jeśli używacie soczewicy naturalnej, która wygląda tak:


czyli prawie jak soczewica zielona, należy ja wcześniej namoczyć w zimnej wodzie, bo inaczej będzie się gotowała ponad godzinę.







Ciasto marchewkowe z ganaszem z ciemnej czekolady (ganache au chocolat)

Ciasto marchewkowe z ganaszem z ciemnej czekolady (ganache au chocolat)


Dawniej, czyli w ubiegłym stuleciu, kiedy komputery nie były tak powszechne a telefony komórkowe były wielkości cegły murarskiej , założyłam zeszyt z przepisami. Prowadziłam go dość regularnie wklejając do niego bądź też wpisując ciekawe receptury znalezione lub zasłyszane tu i ówdzie. Ostatnio robiąc porządki na półce kulinarnej w mojej biblioteczce z sentymentu zaczęłam przeglądać ten zeszyt. I natknęłam się na przepis na torcik marchewkowy z białą polewą.
W oryginale polewa zrobiona jest z mieszaniny zmiksowanego, pełnotłustego sera śmietankowego ( 20 dag) z roztopionym masłem ( 10 dag), cukrem pudrem ( 5 dag) i aromatem waniliowym. Ja zazwyczaj z czystej wygody posypywałam ciasto cukrem pudrem lub polewałam lukrem.Ale rozmawiając ostatnio z naszym hiszpańskim znajomym na tematy gastronomiczne dowiedziałam się, że jego mama ciasto marchewkowe zawsze robi z polewą czekoladową. Postanowiłam spróbować, efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania.

Składniki na ciasto:

1,5 szklanki mąki pszennej
3/4 szklanki cukru trzcinowego demerara
1 szklanka neutralnego oleju roślinnego
40 dag marchewki startej na grubych oczkach
4 jajka
4 łyżeczki cynamonu
1 opakowanie cukru waniliowego
1 łyżeczka soli
10 dag posiekanych orzechów włoskich
10 dag posiekanych daktyli

Składniki na ganasz:

200 g gorzkiej czekolady
200 ml słodkiej śmietanki 18%

Wykonanie:
Wszystkie suche składniki umieszczam w misce i mieszam, dolewam olej, mieszam, wbijam jajka (można po jednym) i dalej mieszam. Ciasto jest dość gęste. Na koniec wrzucam startą marchewkę, daktyle i orzechy i mieszam aż do dokładnego połączenia się wszystkich składników. Wykładam masę na prostokątna blachę wyłożoną papierem. Zamiast wykładania papierem można też wysmarować blachę tłuszczem i wysypać bułką tartą. Piekę w 170 stopniach (góra/dół) ok. 45 minut- do suchego patyczka.


Po wyjęciu ciasta z pieca przygotowuję polewę. Do rondelka wlewam śmietankę i wsypuję połamaną czekoladę. Rozpuszczam mieszając na wolnym ogniu. Gdy czekoladowa masa jest jednolita i błyszcząca, zdecydowanym ruchem wylewam ja na wierzch ciasta i szybko rozprowadzam. 
Całość można udekorować połówkami orzechów włoskich.
Gdy ciasto przestygnie, wstawiam je na ok. pół godziny do lodówki.

Najlepiej kroić nożem maczanym w gorącej wodzie.









Prosty indyjski  chlebek  chapati

Prosty indyjski chlebek chapati


Ten indyjski chlebek jest bardzo prosty w wykonaniu. Wszystko czego potrzebujemy to mąka, woda, sól i klarowane masło. W zależności od wielkości jaką nadamy tym plackom mogą mieć one różne zastosowanie. W Indiach zastępują sztućce, nam również mogą, ale oprócz tego są świetną alternatywą dla kupnych tortilli. W Indiach używa się innej mąki, ja robię z takiej jaką mam czyli ze zwykłej pszennej. Wychodzą świetnie.

Składniki:

350 g mąki
1 łyżeczka soli
woda- tyle ile wchłonie mąka
masło klarowane

Wykonanie:

 Do miski wsypujemy mąkę i sól, dolewamy stopniowo wodę jednocześnie wyrabiając ciasto. Konsystencją powinno przypominać ciasto na pierogi. Następnie dzielimy ciasto na porcje równej wielkości, każdą taką część rozwałkowujemy na cienki placek i smażymy z obydwu stron na suchej patelni.
Po usmażeniu każdy placek smarujemy roztopionym masłem ghee (klarowanym).
Prawda, że proste?






Naleśniki po meksykańsku

Naleśniki po meksykańsku


Na prośbę mojego syna postanowiłam zamieścić na blogu przepis na danie bardzo proste, tanie i wydajne  ( 8 porcji farszu za ok. 10 zł).  Można je zrobić na dwa sposoby: w wersji jarskiej i mięsnej. Inspiracją tej polsko-meksykańskiej fuzji było oczywiście chili con carne, które wielokrotnie miałam okazję kosztować będąc w Meksyku. W wersji wege będzie to raczej chili con carne bez carne, ale smakiem nie ustępuje wersji, na której się wzorowałam.  Tytułowe naleśniki to nie jedyna forma podania tego dania, można podać samo nadzienie w towarzystwie placków chapati - dojdzie nam jeszcze jedno państwo-Indie- do tej mieszanki, albo pozostać przy pieczywie kukurydzianym. Nie będę oczywiście podawać przepisu na naleśniki, skupię się jedynie na istocie czyli wkładzie.

Składniki na ok.8 naleśników:

1 duża czerwona cebula
1 czerwona papryka
1 starta na dużych oczkach marchewka
1 puszka krojonych pomidorów
1 puszka kukurydzy
1 puszka czerwonej fasoli
2 łyżki rodzynek
4 łyżki koncentratu pomidorowego
100 ml wody
olej roślinny (2 łyżki)
1 łyżeczka oregano
1/2 łyżeczki chili w proszku
1 łyżka cynamonu
sól
szczypta cukru

Wersja mięsna:

wszystko jak wyżej plus:
200 g mielonej wołowiny


Wykonanie:

W szerokim garnku rozgrzewamy olej, podsmażamy pokrojoną w kostkę cebulę ze szczyptą cukru. Po około 2 minutach dodajemy posiekany czosnek oraz wszystkie przyprawy i smażymy mieszając jeszcze ok. 1 minuty. W wersji mięsnej w tym momencie dodajemy mięso i smażymy mieszając jeszcze ok. 2-3 minut. Jarosze pomijają ten mięsny incydent i dodają pozostałe składniki. Zmniejszamy ogień, przykrywamy i dusimy na małym ogniu ok.30 minut. Solimy do smaku. 
Tak przygotowanym farszem nadziewamy naleśniki i podpiekamy w piekarniku ok.10 minut. Wierzch można posypać tartym żółtym serem a serwować z kwaśną śmietaną lub gęstym jogurtem. Kto ma, może użyć guacamole.

Jeśli nie po drodze nam z naleśnikami, podajemy w dowolny sposób.
Alternatywę podaję na zdjęciach.











Odchudzone pesto z zielonej pietruszki i slonecznika

Odchudzone pesto z zielonej pietruszki i slonecznika


Od przybytku głowa nie boli, ale co zrobić z reklamówką zielonej pietruszki? Co się dało- zamroziłam a z reszty czyli mniej więcej z dwóch pęczków zrobiłam polską wersję pesto. Nie powiem- wyszło bardzo, bardzo smaczne. Wykonanie zajmuje chwilę a starcza na długo, ma wiele zastosowań i można bezpiecznie przechowywać w lodówce zamknięte w słoiku około tygodnia,  można też zamrozić. Jest to wersja odchudzona więc nie trzeba bardzo restrykcyjnie wydzielać sobie mini porcji.

Składniki:

2 pęczki zielonej pietruszki
2 łyżki pestek słonecznika
2 ząbki czosnku
sok z 1/2 cytryny
100 ml oliwy z oliwek
100 ml wody
sól do smaku

Wykonanie:

Wszystkie składniki umieścić w wysokim naczyniu i zmiksować na gładką masę. Ilością wody i oliwy można dowolnie operować-tu podana jest jedynie orientacyjnie. Wszystko zależy od wielkości pęczków pietruszki. Najlepiej więc wlać po 50 ml wody i oliwy i potem uzupełniać aż do otrzymania pożądanej konsystencji.











Wariacje na temat Old Fashioned Chocolate Cake

Wariacje na temat Old Fashioned Chocolate Cake


Nie znam nikogo kto nie skusiłby się na kawałek tej czekoladowej rozkoszy. Przepis pochodzi ze strony Nigelli Lawson (http://www.nigella.com/recipes/view/old-fashioned-chocolate-cake-119 ), ale został przeze mnie zmodyfikowany, gdyż w oryginale za bardzo przeszkadzała mi suchość ciasta oraz mocno wyczuwalny cukier puder w masie czekoladowej. Oczywiście nikogo nie namawiam do takich eksperymentów, sama też nie zmieniam przepisów zanim nie poznam efektu końcowego, ale tym razem było warto.
Sami zresztą oceńcie czy było warto.

Składniki ciasta:

1,5 szklanki mąki pszennej
1/2 szklanki cukru pudru
175g miękkiego masła
3 jaja
3 łyżki ciemnego cukru muscovado
1/2 szklanka kako 
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
2/3 szklanki gęstej, kwaśnej śmietany (18%)
1 opakowanie cukru waniliowego (nie wanilinowego!!!)

Nasączanie:

4 łyżki nalewki z ciemnych owoców (wiśnia, porzeczka, aronia,malina)
4 łyżki soku z cytryny

Krem czekoladowy:

100 g czekolady gorzkiej ( 70%)
100 g czekolady mlecznej
150 g cukru pudru
75 g masła
1 łyżka miodu
 150 ml kwaśnej śmietany.

Wykonanie:

Składniki na ciasto umieścić w naczyniu i zmiksować do uzyskania jednolitej konsystencji. Masa będzie bardzo gęsta. Podzielić masę na dwie części i wyłożyć na okrągłe blaszki o średnicy max.24cm wyłożone papierem do pieczenia.



 Jeśli macie jedną blaszkę-pieczemy najpierw jeden placek, potem drugi. Temperatura 180 st, góra/dół, bez termoobiegu. Pieczemy do suchego patyczka. Nie należy się przejmować jeśli placek popęka.

W tym samym czasie roztapiamy masło z czekoladą i miodem, studzimy. Miksujemy z resztą składników na jednolitą masę.

Wystudzone czekoladowe placki nakłuwamy gęsto patyczkiem do szaszłyków i nasączamy mieszanką nalewki z sokiem z cytryny.

Układamy pierwszy placek na paterze, smarujemy 1/3 kremu, przykrywamy drugim plackiem, smarujemy kremem zarówno wierzch jak i boki ciasta. Gotowe ciasto można w dowolny sposób udekorować.  Wstawiamy do lodówki aby masa czekoladowa zgęstniała.











Cytrynowy dorsz z pieca

Cytrynowy dorsz z pieca


Nie powinno mnie tu dzisiaj być, bo pracy mam aż  nadto, ale szaruga za oknem i deszcz dzwoniący o szyby sprawił, że musiałam trochę odreagować. Bo czyż nie najlepszym sposobem na chandrę jest dobre jedzenie, w dodatku tak kolorowe? Danie na dziś to dorsz z pieca- cudowna alternatywa dla piątkowych, nieśmiertelnych, panierowanych filetów rybnych z surówką z kiszonej kapusty, ale oczywiście można go zastąpić inną białą rybą -świeżą lub mrożoną. Nie polecam pangi oraz tilapii, ryb hodowlanych czyli naszpikowanych antybiotykami. Do  jakości dorsza też naturalnie można się przyczepić, Bałtyk do najczystszych akwenów nie należy, ale i tak jest to chyba wybór mniejszego zła.
Jeśli używamy mrożonego dorsza atlantyckiego, morszczuka czy mintaja, należy rybę wcześniej rozmrozić

Składniki:
dla 4 osób

0,5 kg filetów z dorsza/morszczuka/mintaja
sok z 1/2 cytryny
1/2 cytryny do dekoracji
sól
pieprz
kurkuma
imbir
odrobina oliwy

Wykonanie:

Rybę myjemy w zimnej wodzie, osuszamy papierowym ręcznikiem, układamy w naczyniu żaroodpornym lub na blaszce, na papierze do pieczenia. Rybę zalewamy sokiem z cytryny, skrapiamy oliwą z oliwek, posypujemy odrobiną soli- obecność soku z cytryny powoduje,że sól jest praktycznie zbędna, świeżo zmielonym pieprzem, kurkumą i imbirem. Na wierzch rozkładamy plasterki cytryny. Odstawiamy na około pół godziny.

 Przykrywamy folią aluminiowa i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Pieczemy 20 minut. Po tym czasie ściągamy folię aluminiową i pieczemy jeszcze 5 minut.
Folia zabezpiecza rybę przed wysychaniem, co w przypadku dorsza jest istotne, bo to ryba o niskiej zawartości tłuszczu.
Z czym podajemy? Z ziemniaczanym puree, z ziemniakami pieczonymi lub smażonymi, frytki też będą niezłe. Co do surówki- może zielona fasolka szparagowa na ciepło z masłem czosnkowym albo sałatka z żółtej fasolki, ogórków curry i octu balsamicznego? Wszystko to już niebawem na blogu a tymczasem kilka zdjęć samej ryby na zachętę :-)












Copyright © 2014 Ada w kuchni , Blogger